Módlmy się przez Jego wstawiennictwo:
Święty Andrzeju, Patronie trudnych czasów! Ty krzepiłeś Polaków w czasach wszelkiego zagrożenia. Oddajemy się Tobie w opiekę. Pomagaj nam wytrwać pośród wszystkich doświadczeń osobistych i społecznych. Wyjednaj nam łaskę Bożego pokoju i jedności, Byśmy z rozwagą i ewangeliczną roztropnością umieli dostrzegać i oceniać sprawy własne i sprawy Narodu w świetle Ewangelii Chrystusa. Uproś nam odwagę działania, byśmy nie trwali w bezradności wobec zła, które nie ustaje. Niech nas napełnia Boża radość, gdy zwyciężamy albo ponosimy porażki. Święty Andrzeju Bobolo, oręduj za nami u Pana. Amen.
Dziś święto św. Andrzeja Boboli (1591-1657), jezuity, męczennika, autora tekstu ślubów lwowskich króla Jana Kazimierza, jednego z patronów Polski. Głosił Ewangelię na wschodnich terenach Rzeczypospolitej, zamieszkałych głównie przez ludność prawosławną: w Nieświeżu, Połocku i Pińsku. Zwano go „duszochwatem”, czyli łowcą dusz, ponieważ nawrócił wielu prawosławnych na wiarę katolicką. Jego działalność wzbudziła gniew Kozaków, którzy torturami chcieli zmusić go do porzucenia wiary katolickiej – wiary nie porzucił, za co poniósł śmierć.
Żył w XVII wieku, w czasach poważnych napięć między katolikami a ludnością prawosławną zamieszkującą Rzeczpospolitą. W wieku 20 lat wstąpił do zakonu jezuitów, a po ponad 10 latach formacji oraz studiów filozoficznych i teologicznych otrzymał święcenia kapłańskie. Władze zakonne posłały go do Nieświeża (dzisiejsza Białoruś), gdzie został rektorem miejscowego kościoła. Św. Andrzej z zapałem przystąpił do pracy – odwiedzał zaniedbane wioski, głosił kazania, chrzcił i spowiadał, nawracając wielu prawosławnych na wiarę katolicką. Potem przez kilka lat był przełożonym domu zakonnego w Bobrujsku. Następnie św. Andrzej był kaznodzieją w Warszawie, Połocku, Wilnie i Pińsku, kontynuując misję wśród prawosławnych. Hierarchowie prawosławni przezwali Andrzeja przydomkiem ”duszochwata” – „łowcy dusz prawosławnych”.
Pod koniec powstania Chmielnickiego w 1657 r. oddział Kozaków zajął Pińsk, zmuszając św. Andrzeja do ucieczki. Sława św. Andrzeja sięgała daleko i wśród wielu radykalnych prawosławnych budziła nienawiść. Kozakom zależało na przykładnym ukaraniu katolickiego księdza, który uszczuplał Cerkiew o kolejnych wiernych.
W trakcie próby przejazdu z jednej wsi do drugiej św. Andrzej został pochwycony przez Kozaków. Postawiony przed dowódcą oddziału mówił: „moja wiara prowadzi do zbawienia. Nawróćcie się!”. Ten wydał go na tortury. Krwawy spektakl ściągnął wiele plebsu. „Wieńcami dębowymi” ściskano Boboli głowę, wbijano drzazgi za paznokcie, nożem wycięto na ciele ornat, oskalpowano czerep tworząc tonsurę, świeże rany posypywali plewami z orkiszu, odcięli mu nos i wargi, przez otwór wycięty w karku wydobyli język i odcięli u nasady, wreszcie powiesili go u sufitu za nogi, głową na dół i naśmiewali się z wybebeszonego ciała. Mimo to ojciec Bobola dalej żył, nie będąc w stanie już mówić, ale wciąż przytomny, jakby tym wymownym milczeniem wzywał Kozaków do opamiętania. Wreszcie drgające w konwulsjach ciało spuścili Kozacy na polepę i dwukrotne cięcie szablą po gardle przerwało cierpienia jezuity.
Andrzej Bobola został beatyfikowany dopiero dwa wieki później, w 1853 r., a patronem Polski został ogłoszony kolejne 150 lat później, w 2002 r. Starania o beatyfikację zaczęły się kilkadziesiąt lat po jego śmierci, po wymownych cudach dokonanych za przyczyną Świętego – w 1702 r. ocalił jezuickie kolegium w Pińsku przed splądrowaniem przez nacierających Moskali; w 1709 r. epidemia dziesiątkująca Litwę ominęła Pińszczyznę; potem dochodziło również do wielu tajemniczych uzdrowień ludzi modlących się za wstawiennictwem Andrzeja Boboli.